poniedziałek, 7 lutego 2011

1. Nieznana

Cześć. To ja. Nieznana. Mam rewelację. Jedna z moich informatorek Maryl269 poinformowała mnie, że na Grand Central widziano Amelię Shot. Nasza gwiazda jakiś czas temu wyjechała z miasta i równie nagle wróciła. Na szczęście Marylin poinformowała mnie o powrocie jednej z największych dziedziczek zawrotnej fortuny. Dzięki Marylin.

Widziano też samotnego chłopca. Wróciła miłość jego życia. Szkoda, że ona go nie zna, bo Amelię znają wszyscy. Ciekawe co myśli Susan Randon. Jest przecież najlepszą przyjaciółką Amelii. Ale chłopak Susan, Martin van Sensei miał słabość do Amelii.

Przyjęcie u Susan.
- Uprzedź kiedy chcesz założyć moją kreację, żeby można było dopasować do niej odpowiednie dodatki – powiedziała pani Randon.
- Dziękuje mamo. Zapamiętam.
- Ona jest moja najlepsza reklamą – dodała odwracając się do swojej koleżanki.
Susan podeszła do Martin, który rozmawiał akurat o studiach z kolegami ojca.
- Przepraszam. – powiedziała Susan – Mogę cię wypożyczyć na chwilę?
- Tak oczywiście. – odparł Martin – Panowie wybaczą.
W jadalni na wielkiej kanapie siedział Sam Morgan otoczony wianuszkiem dziewczyn.
- Chcesz się przewietrzyć? – spytał, kiedy Martin i Susan przechodzili obok.
- Jak wrócę. – odparł Martin.
- O ile wróci. – wtrąciła Susan.
Po czym para skierowała się do pokoju Susan.
- O co chodzi? – spytał chłopak wchodząc do wnętrza pomieszczenia.
- Chcę to zrobić. Teraz.
- Myślałem, że wolisz zaczekać?
- Już nie. – odparła Susan – Kocham cię Martin i zawsze będę cię kochać.
- Ja też cie kocham.

Lepiej się pospiesz Su. czas ucieka…

Tymczasem na dole.
- Sam, nie uwierzysz co piszą na nieznanej. Widziano Amelię na Grand Central. – powiedziała jedna z towarzyszek Morgana.
- A już zaczynałem się nudzić. – odparł sucho Sam.
Po chwili w drzwiach willi państwa Randon pojawia się Amelia.
- Amelia? to ty? – spytała pani Randon.
- Tak to ja.
- Zaczekaj momencik zawołam Susan.
nagle w pokoju Susan rozległo się pukanie i głos jej matki.
- Susan! Złotko! przyjechała Amelia. Możesz zejść na dół?
- Amelia?
- Ona jest w Europie. Pocałuj mnie.
- twoja mam powiedziała, że Amelia tu jest. – powiedział Martin zrywając się z łóżka – Nie chcesz się przywitać?
- Tak… – odparła Su zakładając sukienkę – Bardzo. – dodała patrząc w oczy Martina, a w duchu myśląc jak bardzo powrót Amelii nie jest jej na rękę.
na dole w salonie:
- Już jestem. – powiedziała pani Randon podając Amelii poncz.
- Ciesze się. Wypuścili go? – spytała.
- Jeszcze nie. O tym porozmawiamy później. Teraz napewno chcesz się przywitać z przyjaciółmi. – powiedziała kobie wskazując dłonią na Martina.
Młody van Sensei niósł akurat dwa drinki z kuchni. Amelia uśmiechnęła się do niego, a on do niej. Tą chwilę przerwało wejście Susan.
- Cześć. – powiedziała Su.
- Cześć. – odparła Amelia.
- Tak się cieszę, że cię widzę. – dodała Su przytulając do siebie Amelię.
- Ja też.
- zaraz będzie kolacja. – wtrąciła pani Randon – Amelia posadzę cię obok Susan.
- Nie dziękuję. Nie zostanę.
- Wychodzisz? – spytała Su udając zdziwienie.
- Przyszłam się tylko przywitać. – odparła Amelia – Zobaczymy się jutro. – dodała wychodząc.

Podobno Am wyszła z przyjęcia Su po 3 minutach. Zmieniła się, czy to tylko gra? Dlaczego wyjechała? Dlaczego wróciła? Czekam na nowe ploteczki. Kim jestem? Tego nigdy wam nie zdradzę. Jedyna i niepowtarzalna. XOXO. Nieznana.