niedziela, 2 grudnia 2018
Nowy początek
Wysoka kobieta o kocich oczach usiadła na skałkach. Jak wiele lat temu patrzyła w dal nieobecnym wzrokiem. Jednak mimo tej pozornej nieobecności wyczuwała czyjąś obecność, tak samo jak kiedyś. Mróz był tak wielki, że końcówki jej uszu stały się niemal fioletowe od zimna.
- Rafaelu nie musisz się przede mną ukrywać, bo i tak wiem, że tam jesteś. - powiedziała w przestrzeń, nie odrywając wzroku od jakiegoś bardzo interesującego punktu gdzieś w oddali.
- Myślałem, że mnie nie słyszysz. - powiedział mężczyzna wychodząc zza drzewa.
- Owszem, nie słyszałam, ani nie widziałam, lecz czułam. - odparła nie poruszył szybko głową ani o minimetr.
- Co tam u Leny? - spytała.
- Właściwie to nie wiem. Po twoim wyjeździe do Włoch rozstaliśmy się. - odparł siadając obok.
Kobieta spojrzała na niego. Wyglądał dokładnie tak jak go pamiętała. Jedyne co się w nim zmieniło to oczy. Zawsze wesołe teraz były jakby za mgłą. Głęboką i nieprzeniknioną mgłą.
- Nie zmieniłeś się. - powiedziała szybko chcąc zagłuszyć myśli.
- Ty właściwie też nie. Nadal wysoka, szczupła i nieprzenikniona. Sorry. Obcięłaś włosy i przefarbowałaś.
- Tak. Trochę zmian było mi potrzebne. - powiedziała próbując wstać.
Wtedy złapał ją za rękę, aż drgnęła.
- To przeze mnie, czy z zimna? - spytał zmuszając ją do nachylenia się do przodu i spojrzenia mu w oczy. - Po twoim wyjeździe nie umiałem znaleźć sobie miejsca. Rozstałem się z Leną, bo do niej nic nie czułem.
Oparła dłonie na jego kolanach i tym razem jego ciało drgnęło.
- Ale ja nie mogę być z tobą.
- Nigdy nie przestałem cię kochać, mimo, że minęło dziesięć lat.
- Ja... - chciała coś powiedzieć, wytłumaczyć, że nie może, że ma nowe życie.
Jednak zablokował ją pocałunkiem tak namiętnym jakiego nie czuła nigdy wcześniej w swoim życiu.
Subskrybuj:
Posty (Atom)